- autor: pietax, 2011-05-08 20:11
-
Nie tak, jak miało być!
Mecze w Półwsiu zawsze były meczami podniesionego ryzyka, i tak też było w tym spotkaniu. Wielkie emocje na trybunach towarzyszyły nie tylko przy bramkach, ale przy wielu faulach. Chłopaki z Półwsia, nie radząc sobie pod koniec często zatrzymywali piłkę faulując, jednak sędzie zapominał o karteczkach! Drugim problemem naszej drużyny było małe szczęście podczas strzelania. Piłka wiele razy mijała się z bramką o centymetry!
Ostatnia Kolejka:
Wikliniarz Woźniki - Skawa Witanowice 3:5
Gronie Zagórnik - Orzeł Radocza 6:3
Victoria Półwieś - Sokół Chrząstowice 1:8
Strzelec Bęczyn - Przełęcz Kossowa 2:1
Spartak Przybradz - Leskowiec Rzyki II 1:7
Borowik Bachowice - pauza
Czytaj dalej...
To już drugi mecz w tym sezonie, w którym wiatr odegrał wielką role! Pierwsza połowa była bardzo ciężka. Musieliśmy grać pod wiatr, ale udało nam się strzelić kilka bramek. Już pierwsze 10 minut było bardzo owocne w sytuacje podbramkowe. Niestety pierwszej z nich nie wykorzystał Mateusz Machaczka, ale chwilę później zrehabilitował się asystując przy bramce Wojciecha Meresa. Drugą bramkę strzelił właśnie Mateusz. Potem nasze tempo gry trochę się zmniejszyło. Nie ciążyła na nas presja bramek, więc graliśmy trochę wolniej, by oszczędzić siły na drugą połowę, która miała okazać się lepsza. 30 minucie Machaczka kolejny raz wpisał się na listę strzelców. Piłka była przeprowadzona środkiem pola przez Dawida Oleksego, który minął dwóch obrońców i wypuścił w uliczkę Mateusza. Jako trzeci strzelec na listę wpisał się Stanisław Kozioł. Staś wykorzystał jedenastkę podyktowaną po faulu na wbiegającym na 10 metr Dawidzie Oleksym. Ostatnie dwie bramki pierwszej połowy wpadły tuż przed gwizdkiem. Autorem obu był Mateusz. Jedna z nich wpadła po jego solowym rajdzie w pole karne, natomiast druga po rozegraniu piłki z Wojciechem. Kazimierz Sikora przerzucił piłkę na drugą stronę boiska do Wojtka, ten idealnie zgrał do Mateusza wypuszczając go sam na sam. W pierwszej połowie byliśmy jednak świadkami wielu zmarnowanych okazji, dwukrotnie brakło szczęścia Mateuszowi oraz Dawidowi, raz swojej 100% sytuacji nie wykorzystał Wojciech.
Druga połowa miała okazać się lepsza, bo to my graliśmy tym razem z wiatrem. Ruszyliśmy do ataku i... straciliśmy bramkę. Chęć strzelenia kolejnego gola zemściła się, przez co Łukasz Kawa wyciągał piłkę z siatki. Zaczęliśmy grać na stojąco. Sił nie brakowało nam tak bardzo, jak samego pomysłu na grę. Zamiast rozgrywać piłkę po ziemi, klepać i wymieniać sporą ilość podań, piłka wędrowała od obrońców, bądź cofniętych pomocników wprost do napastników którzy niejednokrotnie nie byli w stanie jej przejąć. 20 minut gry był bardzo nieprzyjemne dla oka. Ale wiatru w żagle dodał Mateusz, który zrehabilitował się po kolejnych dwóch zmarnowanych sytuacjach, strzelając na 1:6. Na kolejną bramkę nie czekaliśmy długo. Staś Kozioł w swoim stylu indywidualnie przedarł się na 15 metr i drugi raz pokonał bramkarza. Ta bramka zaważyła na grze obu drużyn. Victoria częściej ratowała się faulami, a my nie wykorzystywaliśmy naszych 100% sytuacji. Dopiero po 80 minucie strzeliliśmy bramki. Ostatni raz na listę wpisał się Mateusz, strzelając swoją 4 bramkę. Natomiast wynik ustalił Piotr Piętak w swoim debiutowym meczu w tym sezonie. Piotrek nie wykorzystał 5 minut wcześniej świetnej sytuacji, ale druga próba okazała się dla niego szczęśliwa. Mecz zakończył się wynikiem 1:8 dla gości! :)