Niestety kolejny mecz w wykonaniu naszego Sokoła nie będzie zaliczany do najlepszych. Starcie z Orłem przyniosło tylko i aż jeden punkt! Do połowy goście wygrywali z nami 3:0, ale chęć wygranej zmieniła nieco końcowy wynik. Jest to dziewiąty nieprzegrany mecz na naszym boisku, co na pewno cieszy choć nie daje pożądanej satysfakcji. Przed nami dwie ostatnie kolejki, niestety naszego Sokoła zobaczymy dopiero w drugiej.
Ostatnia Kolejka:
Strzelec Bęczyn - Victoria Półwieś 0:3 (wo)
Sokół Chrząstowice - Orzeł Radocza 3:3
Leskowiec Rzyki II - Gronie Zagórnik 5:0
Przełęcz Kossowa - Skawa Witanowice 3:0
Spartak Przybradz - Borowik Bachowice 0:3
Wikliniarz Woźniki - pauza
Ambicja jest jedną z najważniejszych cech piłkarskich w niższych ligach i właśnie ona odegrała wielką rolę w meczu z Radoczą! Pierwszy raz Sokół zagrał dobrze początek meczu. Udawało się nam długo przetrzymywać piłkę, przez co stworzyliśmy przewagę i próbowaliśmy wykorzystać ją do tworzenia akcji, niestety nie na długo. Posiadanie piłki nie zawsze idzie w parze z wynikiem. W około 10 minucie straciliśmy bramkę, a w raz z nią chęć do gry. Graliśmy wolniej, nie potrafiliśmy stworzyć sobie żądnej dobrej sytuacji podbramkowej, nasze podania, przyjęcia były do bani, to po części spowodowało że straciliśmy drugą bramkę. W 30 minucie sędzia podyktował jedenastkę dla Orła, po spornym [wręcz bardzo kontrowersyjnym] faulu przed/za linią pola karnego. Orzeł wykorzystał swoją szansę. Bramkarz, Dominik Opałka miał już piłkę na ręce, ale strzał był na tyle mocny że piłka wpadła do bramki. Ostatnie 15 minut nie przyniosło rewolucji, gra w dalszym ciągu była niepoukładana, a zawodnicy Orła przed samym gwizdkiem strzelili ostatnią bramkę. Po wypuszczeniu zawodnika Radoczy, nasi zostali nieco w tyle, przez co goście mieli dużo miejsca i nie mogli nie wykorzystać danej im szansy [podanie było troszkę spalone - o metr, ale takie są uroki C Klasy]. Tak więc zeszliśmy z opuszczonymi głowami do szatni.
Druga połowa przyniosła wielkie zmiany, choć jej początek nie wyglądał obiecująco. Do 65 minuty nie wyróżnialiśmy się niczym od Radoczy, po prostu graliśmy futbol. Pierwszy celny strzał w drugiej połowie, który był jednocześnie pierwszą bramką Sokoła, oddał Sebastian Czyżowski. Seba przyjął piłkę na 18 metrze i wpakował ją do siatki gości. Bramka ta podniosła nas na duchu. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie odrobić stratę i wygrać mecz. Od tej pory zaczął się lekki kryzys Orła. Tworzyli sytuacje, ale były to przeważnie długie piłki, które odbierali nasi obrońcy. Natomiast my bardziej postawiliśmy na dośrodkowania ze skrzydeł. Tak padła bramka w 70 minucie, której autorem był Damian Gacek. Po krótkim dośrodkowaniu, piłka minęła 3 obrońców Radoczy i wpadła pod nogi Damiana, który silnym strzałem z 3 metrów zwiększył nadzieję na punkty w meczu. Do samego końca oblegaliśmy bramkę gości. Strzelaliśmy kilkakrotnie, ale nic nie chciało wpaść. W 90 minucie sędzia oświadczył że dolicza 3 minuty. Nasza sytuacja była beznadziejna! W ostatniej minucie faulowany został nasz zawodnik przy linii bocznej, 30 metrów od bramki. Każdy liczył że po długim dośrodkowaniu, uda się nam strzelić. Udało się oddać strzał! Kazimierz Sikora strzelił, lecz piłka została wybita na bok boiska. Tam jako pierwszy znalazł się Damian, który wycofał piłkę do Mateusza Wróblewskiego. Ten z kolei dośrodkował po raz ostatni piłkę w pole karne. Szczęście chciało, że piłka kolejny raz trafiła do Kazimierza Sikory, który tym razem nie spudłował! Ogromna euforia zagościła na trybunach. Kibicie cieszyli się z bramki, tak jak by dawała nam zwycięstwo! Orzeł rozpoczął kolejny raz grę, ale wraz z podaniem, sędzia odgwizdał koniec meczu. Tak więc determinacja i ambitna gra do samego końca, przyczyniły się do zdobycia punkta w tak ważnym meczu!